Recenzja programu
Blender 3D
W gąszczu płatnych aplikacji, komercyjnych programów do edycji
wizji, dźwięku i obiektów 3D, wielofunkcyjnych kombajnów, na
których koncerny informatyczne zarabiają bajońskie sumy, wśród
obwarowań prawami autorskimi, kluczami seryjnymi czy innymi
keylockami można odnaleźć perły, po które wystarczy się jedynie
schylić, a właściwie kliknąć „Pobierz” i już.
Jak to działa? Część oprogramowania, która generalnie jest
dostępna w sieci, jest udostępniana na licencji GNU GPL (General
Public License). Główna idea tego rodzaju licencji mówi o tym, że
oprogramowanie nią obwarowane jest dostępne dla każdego za darmo,
nie posiada ograniczeń czasowych (jak niektóre wersje trialowe
programów komercyjnych), można udostępniać je dalej, można je
także ulepszać i udostępniać innym. Tak się składa, że jeden z
najlepszych programów do tworzenia obiektów 3D, modelowania i
tworzenia wizualizacji i animacji komputerowych opiera się na GPL.
Mowa o programie Blender 3D. Jak wspomniałam, program
przeznaczony jest do wszelkiego rodzaju projektów 3D. To, co można
osiągnąć za jego pomocą ograniczone jest jedynie wyobraźnią
twórcy i mocą obliczeniową jego komputera, zakładając
oczywiście, że biegle posługuje się interfejsem programu.
Wprawdzie architekci na ogół korzystają z profesjonalnego
AutoCADa, ale Blender w dziedzinie wizualizowania i renderowania
projektów w niczym mu nie ustępuje. Profesjonalni twórcy animacji,
projektanci graficzni i inni artyści korzystający z grafiki 3D
często wolą inne programy, jak np. 3DS MAX, ale tu znów: Blender
nie ustępuje mu w dziedzinie możliwości w zasadzie niczym.
Teraz konkretnie: co ten program potrafi? Zacznijmy od interfejsu
użytkownika, tzw. GUI. Ten, co zaskakujące, jest całkowicie
konfigurowalny. Załóżmy sobie, że po odpaleniu programu możemy
podzielić sobie ekran na dowolną liczbę prostokątów o dowolnych
rozmiarach, a każdy z nich przeznaczyć do czegoś innego: ten do
wyświetlania podglądu projektu 3d, ten do menu dotyczącego
symulowanego materiału, tamten do edycji właściwości tekstur...
Możliwości jest mnóstwo. Oczywiście po otwarciu świeżo
zainstalowanego Blendera mamy zaproponowany podstawowy preset GUI,
którego wielu użytkowników w ogóle nie zmienia. Warto wspomnieć
też o jego kolorystyce – odcienie szarości i żółci – która
z daleka sugeruje: możesz pracować w tym programie godzinami, a
twój wzrok zmęczy się najmniej, jak się da. Kolorystyka jest
oczywiście również w pełni konfigurowalna.
Blender pracuje w kilku trybach. Jeśli zatrzymujemy się na
modelowaniu, możemy powiedzieć o dwóch podstawowych: edycja siatek
obiektów (mesh grid). Jeśli, przykładowo, zaprzyjaźnimy się z
kilkoma podstawowymi narzędziami do przesuwania i duplikowania
punktów w przestrzeni 3D, możemy z prostego sześcianu stworzyć
znacznie bardziej złożone bryły, np. domek. Do dyspozycji
dostajemy kilka podstawowych meshy, takie jak właśnie sześcian,
stożek, walec, rura, płaszczyzna i kilka innych. Odrobina
wyobraźni, a każy z tych obiektów można przekształcić w coś
znacznie ciekawszego. Drugi tryb pracy operuje już gotowymi
obiektami. Najważniejszą operacją, jaką możemy sobie wyobrazić,
kiedy chcemy zrobić coś z obiektem, to jego przesuwanie w
przesetrzeni. Podobnie jak ono, także rotacja oraz skalowanie w
dowolnym kierunku takich obiektów jest dostępne przy pomocy
kliknięcia i ruchu myszką, ale nie tylko. Niemal wszystko, co można
zrobić w Blenderze, ma swój skrót klawiszowy (naprawdę, chyba
nikt nie zna na pamięć wszystkich), zatem przesunięcie
przykładowego sześcianu wzdłuż osi X można wykonać klikając G
(grab) X (oś X) albo: klikając myszką w odpowieni znacznik przy
obiekcie, albo definiując konkretną wartość tego przesunięcia w
odpowiednim polu tekstowym.
Ci, którzy pracują długo z Blenderem, wiedzą, że modelowanie
obiektów nie kończy się na kształcie. Przykładowo, do wykonania
naprawdę dobrego modelu zwierzęcia należy wykorzystać rozmaite
materiały, z których najważniejsza jest struktura kości oraz
mięśni. Możliwe jest więc zawieranie jednego obiektu w drugim, o
innych właściwościach fizycznych, dzięki czemu w efekcie mamy na
przykład sztywne odcinki kończyny połączone elastycznym stawem.
Blender oferuje wachlarz właściwości powierzchni materiału,
z którego zbudowany jest dany obiekt. Ma to wpływ przede wszystkim
na światło, tak, jak w rzeczywistości, a więc jego rozpraszanie,
odbicie, kolor. Zdefiniować można także emisję światła, co
pozwala uzyskać np. model świecącego ekranu komputera, a także
współczynnik załamania światła, co z kolei pozwala modelować
obiekty ze szkła – kieliszek z wodą czy inną cieczą,
niekoniecznie całkowicie przezroczystą.
Fizyka w programie również istnieje. Do wykonania animacji, która
w zamyśle ma akcję na Ziemi, można zdefiniować ziemską
grawitację. Po umieszczeniu obiektu nad podłogą widać, jak spada.
Oczywiście każdy element ma swoją sprężystość, łamliwość,
giętkość i inne parametry.
Do tego, by zobaczyć cokolwiek, co zaprojektujemy, należy użyć
światła. Do wyboru są lampy punktowe, kierunkowe, świecące
płaszczyzny lub rozproszone światło słoneczne. Do tego zaś, by
wyrenderować jakąkolwiek statyczną grafikę lub ruchomą animację,
musimy stworzyć abstrakcyjny twór odpowiadający oku kamery, która
także ma swoje parametry: kąt obiektywu, zniekształcenie obrazu.
Wszystko ma wpływ na ostateczny wynik, który da się wyeksportować
do pliku wideo lub statycznej grafiki.
Na deser to, co w animacji jest najważniejsze: ruch. Tworzy się
go, nadając obiektom, kamerom, źródłom światła czy materiałom
przekształcenia zmienne w czasie. Można się tu posłużyć żmudnym
klikaniem, które pozwala nadać płynny ruch obiektu wzdłuż danej
osi, rotację czy zniekształcenie, lub skorzystać z mnogości
wtyczek do programu, które pozwalają zasymulować np. pękanie
szkła lub uginanie elastycznego obiektu pod wpływem ciężaru –
przy użyciu takich narzędzi unikamy wielu tysięcy kliknięć i
godzin pracy, by uzyskać szybszy i lepszy efekt.
Możliwości
jest bez liku. Wszystko to jednak jedynie wierzchołek góry lodowej.
Profesjonaliści mogą wykorzystać program do nakładania
animowanych elementów na istniejące, rzeczywiste nagrania,
renderowania realistycznych zdjęć, których laik nie będzie
podejrzewał nawet o syntetyczne pochodzenie, a nawet tworzenie
środowisk gier komputerowych, nie wspominając już o poważnych
animacjach komputerowych.
Ale jak każdy program, tak i Blender 3D ma swoje minusy, choć mi
do głowy przychodzą dwie zasadnicze wady. Menu z początku wydaje
się nieczytelne. Zaprzyjaźnienie się z GUI o takich możliwościach
konfiguracji wymaga wielu godzin wprawek i buszowania po setkach
opcji, parametrów, pozycji. O niektórych z nich z początku trudno
powiedzieć, co znaczą i wówczas nie może obejść się bez
wsparcia instrukcji bądź tutoriali, gdzie wreszcie okazuje się,
jak są istotne dla ostatecznego efektu. Drugim minusem jest –
fakt, sporadyczna, ale jednak – utrata stabilności programu.
Komercyjne narzędzia tego typu są optymalizowane przez całe
zespoły dobrze opłacanych specjalistów, zaś Blender utrzymywany
jest przez rzesze pasjonatów, a jedynymi testerami ich pracy są
zwykli użytkownicy, którzy oczekują jednak sprawnego programu
gotowego do pracy, a z tym czasem jest kłopot. Zatem – podczas
pracy zapisujemy projekt jak najczęściej. Te minusy rekompensuje na
szczęście brak opłaty za użytkowanie Blendera. Aha, jeszcze jedno
– czy wspomniałam, że wersja instalacyjna programu zajmuje
zaledwie 80 megabajtów? Dotąd nie mieści mi się to w głowie.
Aha, i pracuje stabilnie na systemach Linux, również przecież
darmowych...
Podsumowując: Blender 3D to darmowy program, którego możliwości
nie ustępują niemal niczym pozostałym, komercyjnym programom tego
typu. Trudno się go nauczyć w kilka dni, nawet kilka tygodni nie
pozwoli na biegłą obsługę. Jednak dla tych, którzy chcą mieć
przepotężne narzędzie do tworzenia modeli 3D i nie wydać na to
ani złotówki, jest to najprawdziwsza perła. Stosunek jakości do
ceny nie ma sobie równych. Dodatkowym atutem jest wsparcie
społeczności użytkowników Blendera. Na popularnych serwisach
internetowych można znaleźć szereg darmowych, gotowych modeli
trójwymiarowych oraz wiele godzin filmów z tutorialami, począwszy
od całkiem podstawowych, do takich na poziomie akademickim –
dosłownie.
Na deser sztandarowy pokaz możliwości programu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz